piątek, 4 lipca 2014

Dyskografia psychobilly 1985 - cz. 4



Frenzy - Hall Of Mirrors LP [Nervous, NERD 016]
A1 One Last Chance (Written-By – Whitehouse, Pepler)                   
A2 Schizophrenic Emotions (Written-By – Whitehouse, Pepler, Saunders)                 
A3 Choice (Written-By – Brand, Whitehouse, Pepler)                       
A4 Hall Of Mirrors (Written-By – Whitehouse, Pepler, Saunders)                 
A5 Frenzy (Written-By – Whitehouse, Pepler)                                   
A6 Asylum Moves (Written-By – Whitehouse, Pepler, Saunders)                  
A7 Skeleton Rock (Written-By – Whitehouse) (Org. The Sharks, 1983)                   
B1 Sweet Money (Written-By – Pepler, Whitehouse, Brand)             
B2 Ghost Train (Written-By – Whitehouse)                                       
B3 Long Gone (Written-By – Whitehouse, Pepler, Saunders)            
B4 Surfin' Bird (Written-By – Wahrer) (Org. The Trashmen, 1963)                                    
B5 Was It Me? (Written-By – Whitehouse, Pepler, Saunders)           
B6 Wound Up (Written-By – Whitehouse, Pepler)                            
B7 Frustration (Written-By – Whitehouse, Pepler)


Frenzy do realizacji Hall Of Mirrors przystąpiło już w 1984 roku, ale zanim na dobre się rozkręcili w studio to do oczu zdążyli sobie skoczyć kontrabasista z gitarzystą. Jako, że ten drugi, Simon Brand, miał ponoć trudny charakter został szybko wykolegowany przez Steva ze składu (niecały rok później założył grupę Torment). Jeszcze z Brandem na gitarze został nagrany kawałek Frenzy, jak również dwa numery wzięte z debiutanckiego singla - Sweet Money i Frustration. Na pozostałych kompozycjach partie gitarowe są dziełem „Keva” Saundersa, który zastąpił Simona. Tak więc początkowe obawy, że konflikt w grupie doprowadzi do jej definitywnego końca okazały się na szczęście płonne. O ile album bezsprzecznie zalicza się do kanonu gatunku, o tyle chaotyczna atmosfera jego powstawania w jakiś sposób odcisnęła na nim swoje piętno – nie jest on do końca spójny, a obok świetnych momentów trochę gniotów też tu można znaleźć. Najlepiej wypadają te kompozycje, które w jakiś sposób są kontynuacją pomysłów Whitehouse z czasów jego gry w The Sharks ze świetnym Frenzy na czele, frenetycznym Schizophrenic Emotions, czy bardziej spokojnymi One Last Chance, Hall Of Mirrors i Was It Me. Inna sprawa to, że Steve na tej płycie dwa razy zkowerował samego siebie – zapożyczając z repertuaru The Sharks numery Skeleton Rock i Ghost Train, których był autorem. Nie do końca odnajduję cel tego posunięcia, bo frenzowskie wersje są bardzo podobne do oryginałów, może tylko nieco słabsze. Ciekawa sprawa to numer Wound Up – tak szybkiego kontrabasu przed Whitehousem chyba nikt nie nagrał. Mimo, że numer jest nieźle pokręcony to w jakimś sensie był wyznacznikiem w jakim kierunku muzyka psychobilly miała zmierzać. Natomiast zdecydowanie nie poszła w kierunku pomysłu doprawiania neo-rockabilly eksperymentalnym popem jak w Sweet Money czy Long Gone. Lekkim nieporozumieniem był też cover nieśmiertelnego Surfin’ Bird The Trashmen. Jakiekolwiek by jednak nie były słabe punkty tej produkcji jednego nie można liderowi Frenzy odmówić – był jednym z najbardziej uzdolnionych kontrabasistów na scenie sajko, a sposób w jaki został ustawiony kontrabas, mocno wybijający się przed inne instrumenty i prowadzący dłuższymi partiami linię melodyczną był dość nowatorski na młodej scenie psychobilly.



A teraz coś z innej beczki - ponieważ w naszym kraju łatwiej znaleźć na ulicy banknot 20-złotowy niż w internecie reckę płyty oldskulowego sajko, więc jak już komuś wcześniej zdarzyło się coś takiego popełnić to będę tu wrzucał bez żadnych wyrzutów sumienia ;) Poniżej impresje na temat produkcji Frenzy pióra (klawiatury?) Maćka vel Zombiaka (oryginał na forum CPDP).

Gdzieś tam w latach osiemdziesiątych, gdy scena psychobilly się wyklarowała, wszyscy zasłuchiwali się Meteorsami na horyzoncie pojawiło się parę kapel, które zmieniło oblicze tego gatunku. Wśród nich było m.in. Demented Are Go czy Klingonz, którzy postawili na efektowne koncerty i o wiele ostrzejszą muzykę. Ale wśród tych zespołów był jeden, który nie grał wcale mocniej niż klasycy, ale wzbudzał nie mniejsze kontrowersje. Nazywał się Frenzy. Nie na darmo są jedną z najbardziej nielubianych kapel Hammera z Batmobile. Ich debiut Hall of Mirrors pokazał, że da się grać psychobilly bez popadania w schematy - kawałki zachowują klasyczne, prawie rockabillowe brzmienie, ale są przepełnione świetnymi zagrywkami i niekonwencjonalnymi pomysłami i przede wszystkim nie powielają schematów. Bardzo lubię takie kapele, które nie idą po linii ciężaru w muzyce, dużej ilości zwyrodnienia w tekstach i machania flakami na scenie (co nie znaczy, że tych takich unikam, wręcz przeciwnie) a mimo wszystko można ich muzykę nazwać z czystym sumieniem "Psychobilly", a to co prezentuje Frenzy na tym albumie jest tego sztandarowym przykładem. Murowane hity płytki to Schitzophrenic Emotions, tytułowe Hall of Mirrors, Frenzy i Robot Riot. Słabsze momenty to cover Surfin' Bird Trashmen. Tak czy owak polecam.
Zombiak


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz