Guana Batz
- Held Down To Vinyl... At Last! LP [I.D., NOSE 04]
A1 Down
The Line (Lyrics By – Osborne, Music By – Batz)
A2 Got No
Money (Lyrics By – Osborne, Music By – Batz)
A3 Can't
Take The Pressure (Lyrics By – Osborne, Music By – Batz)
A4
Nightwatch (Lyrics By – Osborne, Music By – Batz)
A5 Lady
Bacon (Lyrics By – Hancox, Music By – Batz)
B1 King
Rat (Lyrics By – Osborne, Music By – Batz)
B2 You're
My Baby (Written-By – J. Cash) (Org. Roy Orbison and Teen Kings, 1956)
B3
Nightmare Fantasy (Written-By Sardi)
B4 Please
Give Me Something (Written-By – B. Feli, J. Feli) (Org. Bill Allen And The Back
Beats, 1958)
B5 Bust
Out (Written-By – D. Benjamin) (Org. The Busters, 1963)
Druga
płyta w historii psychobilly, która dotarła do pierwszego miejsca na UK Indie
Charts, na których w sumie gościła 21 tygodni, czyli prawie 5 miesięcy. Wypada
mi tylko skromnie się przychylić do gustów brytyjskiej młodzieży A.D. 1985, że
tak ochoczo nabywała ów kawałek winylu, bo jest to zdecydowanie jeden z niepodważalnych
filarów muzyki sajko. Presja wywierana na Micka White’a by zakupił kontrabas,
zakończona jego odejściem z grupy, okazała się mieć sens – Sam Sardi
(ex-Ricochets), który go zastąpił, pomógł nadać brzmieniu kapeli zupełnie
nowatorski wyraz. Praktycznie wszystkie wczesne kamandy psychobilly i
psycho/rockabilly nawiązywały do klasyki starego rockabilly, ale bardziej
poprzez samą ideę bazowania na rock’n’rollu, a nie brzmieniu – te było na
wskroś współczesne, szczególnie u The
Meteors z ich wyrazistymi gitarowymi riffami i elektryczną basówką. Na Held
Down Guana Batz
zaproponowali eksperyment nadania muzyce sajko surowego brzmienia
charakterystyczne dla kapel lat 50-tych. Mocno przy tym się inspirowali wydaną rok wcześniej płytą Restless Do You Feel Restless, której brzmienie było oparte na dość podobnym pomyśle, ale podanym w klimacie neo-rockabilly. Na pierwszy plan wybijała się sekcja
rytmiczna – prosta perkusja, gitara akustyczna i slapujący kontrabas ustawiony
tak, że bardziej wybijał tempo niż melodię. Za tym wszystkim nieco schowana
gitara rytmiczna też praktycznie bez efektów, czasami w skrajnie
minimalistycznej wersji jak w Lady Bacon.
A z drugiej strony mocno punkowy styl śpiewania „Pipa” Hancoxa oraz szalone jak
na owe czasy tempo części numerów.Nadało to
kompozycjom niesamowitej motoryki, a przy tym nie utraciły one melodyjności,
choć to zaakcentowanie sekcji rytmicznej powoduje, że trzeba się w płytę mocno
„wsłuchać”, by wyłapać wszystkie jej smaczki. Największym hitem jest
odśpiewywany zazwyczaj chóralnie przez publikę na koncertach King Rat, a wyszukiwanie kolejnych
kawałków do wyróżnienia przez recenzenta mija się z jakikolwiek sensem, bo ta
płyta zwyczajnie nie ma słabych punktów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz