Na koniec wypadałoby podsumować jeszcze produkcje
okołosajkowe, czyli takie które muzycznymi pomysłami nie były dalekie od nurtu
psychobilly, niemniej różniły się na tyle, że ciężko byłoby je zaliczyć do
gatunku. O ile Boppin Kids czy Pharaohs bez specjalnego
naciągania można było zaszufladkować jako grupy psycho rockabilly, o tyle kilka
innych kapel grało po prostu „mocniejszą” odmianę neo-rockabilly. W dodatku z
upływem lat zmieniało się postrzeganie poszczególnych gatunków – nowa generacja
sajkowych bandów jak Demented Are Go, Krewmen czy P.O.X. przechylała
wahadło w kierunku ostrzejszego, szybszego i brudniejszego brzmienia.
Ewoluowało też rockabilly – na początku lat 80-tych kapele grające bardziej
żywiołową i agresywną odmianą tego gatunku łączono automatycznie ze sceną
psychobilly (używano też określeń punkabilly albo mutant rockabilly), ale z
czasem pojawił się nowy termin – neo-rockabilly. W takim właśnie energetycznym stylu
utrzymane są debiutanckie single dwóch niemieckiej kapel – Always Alone R.A.T.S.
oraz Money Makes The World Go Round Catfish Trio. Inna niemiecka
kapela neo-rockabilly Rumble On The Beach zadebiutowała w 1986 roku epką
Silly Billy, na której piosenka You Told Me So mocno przypominała
granie wczesnego The Waltons. Fińska grupa Melrose do rockabillowych i rock’n’rollowych fundamentów dorzuciła nadbudówkę z ostrzejszego rocka i na swoim debiutanckim albumie zbliżyła się w kawałku Coming Out Soon zadziwiająco blisko do brzmienia rodem z klimatów Klub Foot. Inni Finowe, którzy zadebiutowali na sajkowym składaku Hell’s Bent On Rockin’! pod nazwą Housewreckers, nagrali swoją pierwszą epkę Live Fast With The Deathrow, ale już właśnie jako Deathrow. O ile dwa pierwsze numery to było lekko smędzące neo-rockabilly, o tyle na stronie B podkręcono grzanie, i dwa następne kawałki, z szybko slapującym kontrabasem, miały już ładnego kopa. Only Lies nawet wchodzi mocno w klimaty psycho rockabilly. .
czwartek, 10 marca 2016
Dyskografia (prawie) psychobilly 1986 - cz. 20
Jedni z pionierów neo-rockabilly, czyli The Restless, w połowie lat 80. podpisali kontrakt ze zbliżoną do kręgów Klub Foot wytwórnią ABC, a jednocześnie wraz w wydaniem albumu After Midnight mocno złagodzili swoje brzmienie. Dalej było to neo-rockabilly, ale w dużo bardziej popowym klimacie i o dziwo nawet nie wyszło to grupie na złe. Kompozycje mają bardzo chwytliwą linię melodyjną, a niektóre z nich to prawdziwe perełki softowego neo-rockabilly jak otwierające płytę What Can You Say oraz Somebody Told Me. Całkiem fajnie wypadły też takie numery jak The Face czy tytułowy After Midnight, a cała reszta jest przynajmniej niezła. The Deltas wydali po kilku
latach bezczynności drugi album Mad For It – więcej w nim było
bluesa niż rockabilly, jedynie pojedyncze numery jak Whip It Up mogły
przypominać, że też należeli do pierwszej fali kapel neo-rockabilly. Trochę
inaczej miała się sytuacja z francuską kapelą Happy Drivers, która
rozpoczęła od zwykłego rockabilly na singlu Jump
Baby Jump, a dopiero w następnych
latach dosypała trochę więcej do paleniska ewoluując w kierunku melodyjnego
psychobilly. Czasami z sajko, chyba głównie przez kontrabas, łączy się
francuską kapelę Los Carayos, która zadebiutowała w 1986 koncertówką Ils
ont osé!. O ile trudno odmówić ich muzyce
żywiołowości i pomysłu, o tyle sajko w tym nie ma wcale, a jedynie zgrabne
połączenie miejskiego folka, punka i odrobiny rock’n’rolla.
Brytyjska scena garażowa coraz bardziej odchodziła od
jakichkolwiek sajkowych wpływów. W 1986 roku dwa single wydał Sting-Rays,
ale tylko cover Wedding Ring z epki June Rhyme był
utrzymany w klimacie sajko-garażu, za to część ich numerów popłynęła w kierunku
zwykłego rocka. Tall Boys nagrali ostatnią epkę przed rozpadem (Brand
New Gun) i tym razem muzycznie było to cofnięcie się do korzeni z okresu
współpracy z Fenechiem – wszystkie trzy numery z płytki to garaż w najlepszym
wydaniu z mocnym rockabillowym bitem. Dla odmiany Nigel Lewis w tym samym
czasie popełnił solowy album pod tytułem What I Fell Now i jeśli
zgodnie z tytułem miał on oddawać ówczesny stan ducha jednego z pionierów
psychobilly, to ów stan był mocno pod kreską, a płyty nie da się słuchać przed
godziną 23 – w każdym bądź razie pół akordu starych Meteorów ciężko w
tym znaleźć. The Vibes, którzy chyba byli najbliżej wymieszania sajko i
garażu w proporcjach pół na pół, po nieporozumieniach z promotorem rozwiązali
kapelę, by odrodzić się jako Purple Things – ich epka z 1986 roku Out
Of The Deep miała w sumie podobny klimat tyle, że garażu było już 90 a
sajko tak z 10%. Druga i ostatnia epka Emptifish też mocno oddaliła
kapelę od jakichkolwiek sajkowych wpływów – pozostał głównie garaż i surf.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz