Pharaohs - Blue Egypt LP
[Nervous, NERD 020]
A1 Wild Thing (Written-By –
Taylor) (Org. The Wild Ones, 1965)
A2 Tomb Of The Dead (Psycho
Mix) (Written-By – Daeche)
A3 Keep On Running
(Written-By – Daeche)
A4 Radar Love (Written-By –
Hay, Kooymans) (Org. Golden Earring, 1973)
A5 Wipe-off (Written-By –
Daeche)
A6 Dead To The World
(Written-By – Daeche)
B1 Theme From Cairo
(Written-By – Evans, Daeche)
B2 Down The Line
(Written-By – Orbison) (Org. Roy Orbisom, 1956)
B3 Killed Love (Alt.
Version) (Written-By – Daeche)
B4 Blue Egypt (Written-By –
Daeche)
B5 Drinkin' (Written-By –
Daeche)
B6 Never Coming Back
(Written-By – Daeche)
W pierwszej połowie lat
80-tych takie granie jakie znajdziemy na płycie Blue Egypt było z
pewnością nowatorskie, ale w 1986 roku już niekoniecznie. The Pharaohs
choć mieli sporo udanych kompozycji to szli po śladach wydeptanych przez kilka innych
kapel psycho rockabilly, a do najlepszych trochę im jednak brakowało, mimo że
na pokładzie mieli świetnego gitarzystę w osobie Bena Evansa. Być może
przyczyna leżała w nieustannej rotacji składu, gdzie w zasadzie jedynym
nienaruszalnym elementem konstrukcji był lider i założyciel kapeli – Glenn
Daeche - przy okazji nominalny wokalista oraz autor większości kompozycji. Choć
The Pharaohs zaczynali w niewielkim podlondyńskim Harlow jako kapela
rockabilly, to ze względu na energetyczne granie i częste koncerty w miejscach
takich jak Klub Foot zaczęto ich łączyć ze sceną psychobilly. Debiutancka płyta
uwidoczniła, że jak najbardziej słusznie, bo stylistycznie bliżej jej było do wczesnego
sajko niż rockabilly. Szczególnie numery ze strony A miały tempo bardziej
odpowiednie do wrecking pogo niż rock’n’rollowej potańcówki. Otwierający album
nieśmiertelny klasyk Wild Thing był skowerowany w tak wariacki sposób,
że purysta rockabilly mógłby pomyśl, że pomylił na adapterze prędkości
odtwarzania. Zresztą pozostałe dwie przeróbki, Radar Love i Down The
Line, wyszły niemniej energetycznie. Z numerów własnych najbardziej sajkowy
wyraz miał Tomb Of The Dead – muzyczne skojarzenia ze wczesnym Guana
Batz narzucały się same - a także zamykający płytę Never Coming Back,
choć strona B jest zdecydowanie spokojniejsza i przeważają na niej klimaty
psycho rockabilly – z tytułowym Blue Egypt na czele. Może i ta płyta
jakoś specjalnie nie zapada w pamięci, ale robota przy niej wykonana jest solidnie,
choć zespół ponoć nie był do końca zadowolony z realizacji dźwięku przez
Nervous Records.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz