Demented Are Go - In Sickness & In Health LP [I.D., NOSE 9]
A1 Be Bop A Lula
(Written-By – Vincent, Davis) (Org. Gene Vincent and His Blue Caps, 1956)
A2 Pervy In The Park
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
A3 (I Was Born A) Busted
Hymen (Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
A4 Holy Hack Jack
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
A5 Frenzied Beat
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
A6 Pickled And Preserved
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
A7 Crazy Horses (Written-By
– A. Osmond, M. Osmond, W. Osmond) (Org. The Osmonds, 1972)
B1 Transvestite Blues
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
B2 Rubber Buccaneer
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
B3 Vibrate (Written-By –
Self) (Org. Mack Self, 1958)
B4 Rubber Love (Written-By
– Thomas, Thomas, Philips)
B5 Nuke Mutants (Written-By
– Thomas, Thomas, Philips)
B6 PVC Chair (Written-By –
Thomas, Thomas, Philips)
B7 Don't Go In The Woods
(Written-By – Thomas, Thomas, Philips)
Od strony komercyjnej
sukces płyty był dość umiarkowany, bo doszła ona do 9 miejsca na Indie Charts,
a w sumie była na liście przez pięć tygodni. Natomiast dla rozwoju samego nurtu
psychobilly był to kamień nie tyle milowy, co stumilowy – wyznaczając kierunek
zmian, jakie miały nastąpić w nadchodzących latach. W pionierskich latach stylu
zapoczątkowanego przez The Meteors, a rozwiniętego przez Guana Batz,
Frenzy czy Batmobile było w nim zdecydowanie więcej rockabilly,
niż jakichkolwiek innych wpływów razem wziętych, ale już w roku 1985 dwa
nagrania Demented na kompilacji Hell’s Bent On Rockin’! oraz
debiutancka epka niemieckiego P.O.X. otworzyły dla muzyki psychobilly
zupełnie nowe terytoria. Do pomysłów z lat 50-tych oraz punkowego bicia zostało
dodane brudne, garażowe brzmienie oraz typowo punkowe riffy. Prawdziwym
przełomem był jednak album In Sickness & In Health popełniony
przez walijską kapelę w 1986 roku i wydany przez związaną z legendarnym Klub
Foot wytwórnię I.D. Sama płyta została nagrana
w bardzo krótkim czasie, w dwóch sesjach – ponoć większość numerów została
zarejestrowana w pierwszym podejściu, bez żadnych poprawek. Żelazny skład grupy
stanowiła zwariowana dwójka kuzynów, wspomniani Sparky i Ant – oraz starszy od
nich o dobrych kilka lat gitarzysta Dick Thomas, który ogarniał większą część
spraw organizacyjnych związanych z kapelą. Rockabillowe korzenie Dicka, fascynację
Sparkiego garażem lat 60-tych oraz gotykowe i punkowe upodobania Anta stworzyły
naprawdę wybuchową miksturę dziwacznej muzy, która szybko znalazła liczne grono
zwolenników wśród sajkowców… i całkiem liczne grono hatersów wśród publiki o
bardziej tradycyjnym, rockabillowym nastawieniu. Kontrast zaostrzyła jeszcze
postawa kapeli, a zwłaszcza dziwactwa Marka Phillipsa, występującego w
kuriozalnych przebraniach, z gumowymi penisami czy dmuchanymi „lalkami”, zawsze
w stanie ostrej nieobecności. Pełniący w tym czasie w kapeli obowiązki kontrabasisty Ray
Thompson (którego do grania w DAG namówił Dick), odmówił wzięcia udziału w sesji zdjęciowej na okładkę In
Sickness, gdzie Ant był przebrany za księdza, Dicka za pana młodego, a
Sparky pięknie wymalowany w białym welonie i sukni… panny młodej. Thompson,
który w tym czasie grał w grupie The
Questionnaires łączącej rockabilly z doo-wop, bał się, że za takie fotki tedsi i rockabilly rebels zjedzą
go potem żywcem. W jednym numerze na kontrabasie zagrał Simon Crowfoot (ex-Cultic
Heads, potem Torment), który był zapasowym basistą kapeli na
koncerty, na których nie mógł wystąpić Ray. Kiedy dowiedział się, że kapela ma
nagrywać płytę poprosiłby mu dano zagrać w jakimś kawałku i padło na Frenzied
Beat, choć na okładce mylnie podano, że gra w numerze Rubber Love. W
kilku kawałkach gościnnie na skrzypcach zagrał też Simon Cohen z
goth’n’rollowej kapeli Sunglasses Afer Dark, co dało początek jego kilkuletniej współpracy z grupą.
Sama płyta, mimo, że
nagrywana na chybcika, z dość surowym brzmieniem, po dzień dzisiejszy broni się
swoją ogromną energią, której główna składową jest totalnie pozaziemski wokal
Sparkiego. W jaki sposób tej mikrej postury postać będąca na diecie składającej
się głównie z narkotyków i alkoholu potrafiła wydobyć z siebie tak przedziwny,
a do tego potężny śpiewo-krzyk jest dla mnie zagadką większą niż fizyka
kwantowa.
Najbardziej sajkowy wyraz,
a przynajmniej wyraz jakiego sajko miało nabrać w przyszłości, mają Pervy In
The Park, Holy Hack Jack, Frenzied Beat, Rubber Buccaneer
czy PVC Chair – powiedzieć, że ich teksty są popierdolone to nic nie
powiedzieć. Nawiasem mówiąc słowo demented oznacza w języku angielskim
właśnie porąbany, popierdzielony. Ale nie brakuje też innych akcentów – w Busted
Hymen i Pickled And Preserved słychać wpływy hillbilly czy blue
grassu, w Rubber Love punk rocka lat 80-tych, a w Nuke Mutants
trafia się nawet walczyk. Inna sprawa to jak zostały popełnione covery –
najbardziej dostało się klasykowi Gene Vincenta – bo Be Bop A Lula
została dość masakrycznie potraktowana zarówno muzycznie jak i tekstowo, inny
klasyk Vibrate brzmi bardziej jak numer punkowy niż rockabilly,
wystarczy porównać do wersji Meteors z tego samego roku. No i Crazy
Horses, które już w oryginale autorstwa mormonów z The Osmonds było
mocno wyczesanym kawałkiem i jakby specjalnie czekał 14 lat by wzięli go na
warsztat szaleni Walijczycy. Płytę zamyka sajko-punkowy Don't Go In The
Woods – jedyny kawałek na płycie nagrywany nie z kontrabasem tylko gitarą
basową.
Demented Are Go - Holy Hack Jack EP [I.D., EYE T 8]
A Holy Hack Jack
B1 Rubber Buccaneer
B2 Don't Go In The Woods
Jedyny singiel grupy jaki trafił
na niezależne listy, gdzie w sumie gościł 3 tygodnie dochodząc do miejsca 16.
Wszystkie kawałki są w identycznych wersjach co na longu – wydanie tego krążka
było więc jedynie wydarzeniem marketingowym, a nie muzycznym
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz